Flåmsbana to ponoć najbardziej widowiskowa trasa kolejowa w Europie, a niektórzy mówią nawet, że na całym świecie.
Czy to prawda i czy rzeczywiście warto wybrać się na taką wycieczkę będąc w Norwegii? Oczywiście!
Miasteczko Flam
Jak dotarliśmy do Flam przeczytacie tutaj: REJS PO NORWESKICH FIORDACH.
Po około 4 godzinach dopływamy do miasteczka gdzie mamy godzinę na „zwiedzanie”. Zwiedzanie to trochę słowo na wyrost, bowiem w miasteczku absolutnie nie ma czego zwiedzać. Jest tam kilka budynków, stacja kolejowa, sklep, hotel, dużo sklepów z pamiątkami i to wszystko. We Flam można zjeść na ulicy trochę norweskich specjałów. Między innymi gulasz z mięsem renifera, którego, ku niezadowoleniu mojego towarzysza, jest bardzo nikła ilość. Jest też bacalao, czyli dorsz w paprykowym sosie, grillowane ryby oraz szaszłyki z owocami morza. Od razu zaznaczę, że z jedzenia nie byliśmy specjalnie zadowoleni. Kawałek dalej zobaczyliśmy restaurację, ale już do niej nie wchodziliśmy.
Flamsbana
Duże, czerwone i wygodne siedziska sprawiają, że podróż jest niezwykle wygodna. Sufit pociągu wyłożony jest drewnianymi panelami, a to dodaje ciepła całemu wnętrzu. Pociąg porusza się powoli, więc możemy spokojnie zrobić zdjęcia z każdej strony, nie bojąc się, że coś nas ominie. Sielankowy klimat zakłócają nam, niestety dość mocno, azjatyccy turyści. Są tak bardzo głośni i tak często przeskakują nad naszymi głowami , że musimy przejść do innego przedziału.
Cała trasa jest rzeczywiście malownicza. Jak już wspomniałam, zaliczana jest do najbardziej stromych na świecie, dlatego kolejkę dla bezpieczeństwa wyposażono w aż pięć niezależnych systemów hamowania. Na całej trasie przejeżdża się przez 20 tuneli. Co ciekawe, większość z nich została wydrążona ręcznie.
Czasami są to prowizoryczne drewniane tunele, które mają na celu chronić skład przed spadającymi skałami, możemy więc obserwować przez „okienka” urwisko, nad którym jedzie nasz pociąg. Chyba najbardziej zjawiskowym jest tunel, w którym kolejka wykonuje zwrot aż o 180 stopni!
Nimfy tańczące wśród wodospadów
W pewnym momencie pociąg zatrzymuje się na stacji Kjosfossen, przy imponującym wodospadzie. Można wyjść i na spokojnie zrobić sobie zdjęcia na specjalnym tarasie widokowym. My natomiast zostajemy w pustym pociągu i delektujemy się chwilową ciszą.
Zaraz jednak słyszymy, że w głośnikach zaczyna grać muzyka. Jesteśmy przekonani, że ma umilić czas przy wodospadzie. Nic bardziej mylnego. Tuż obok huczącej wody pojawia się kobieta w czerwonej sukni i zaczyna tańczyć.
Całe przedstawienie związane jest z norweskimi huldrami, czyli żeńskimi odpowiednikami trolli. To piękne, półnagie kobiety, pojawiające się najczęściej przy wodospadach, rzekach i w górach. Huldry często pomagały rybakom oraz wypalaczom węgla. Alarmowały, gdy zbliżało się niebezpieczeństwo. Biada jednak zbłąkanym przystojniakom, bowiem swoim tańcem i śpiewem wabiły ich do swego świata. Przynajmniej tak mówią legendy ; )
Myrdal – Bergen
Po godzinie docieramy do Myrdal gdzie przesiadamy się do pociągu relacji Oslo – Bergen. Ta również zachwyca nas widokami.
Jest to zwykły pociąg, więc w środku wygląda również zwyczajnie. Nie ma jednak takiego tłoku i możemy usiąść spokojnie, nie martwiąc się tym razem, że znów ktoś będzie nad nami skakał.
Cała trasa jest punktem, który musicie zaliczyć będąc w Norwegii, bo na miano tej najpiękniejszej zasługuje napewno!